Niemiecka branża motoryzacyjna ogłosiła plan mobilności neutralnej ekologicznie, który przewiduje rezygnację z wprowadzenia w Unii Europejskiej od 2035 roku zakazu nowych rejestracji aut z silnikami spalinowymi. Niemiecka branża motoryzacyjna rozpoczęła kampanię na rzecz poluzowania przepisów, które przewidują, że od 2035 roku Unia Europejska jako jedyna gospodarka na świecie zakaże pierwszych rejestracji nowych samochodów z silnikami spalinowymi. W praktyce chodzi o zakaz sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi, także napędzie hybrydowym (elektryczno-spalinowym). Propozycję ocalenia samochodów z silnikami spalinowymi przestawił Związek Niemieckiego Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) w planie mobilności neutralnej klimatycznie, który ma stanowić podstawę do ewentualnej rewizji rozporządzenia Unii Europejskiej, wprowadzającego zakaz sprzedaży aut z silnikami spalinowymi. W tym rozporządzeniu przyjętym dwa lata temu założono, że może ono zostać zrewidowane w przyszłym roku. VDA uważa, że taką rewizję należy przyspieszyć i przeprowadzić już w tym roku. VDA uważa, że taka rewizja jest najbardziej konieczna ponieważ popyt na samochody elektryczne zarówno w Niemczech, jak i w całej Europie jest niższy niż przewidywano. W zeszłym roku sprzedaż aut o napędzie czysto elektrycznym w Niemczech po ostatecznej likwidacji dopłat dla nabywców takich pojazdów była o 30 procent niższa niż rok wcześniej, spadła też w całej Europie w stosunku do poprzedniego roku - wskazał VDA.
Ulgi dla spalin.
Obowiązujące teraz rozporządzenie Unii Europejskiej przewiduje, że od 2035 roku koncerny motoryzacyjne muszą zredukować do zera emisję dwutlenku węgla (CO2) ze sprzedawanych kierowcom nowych pojazdów. VDA proponuje, aby skalę redukcji CO2 w 2035 roku ograniczyć do 90 procent w stosunku do emisji z początku obecnej dekady. To faktycznie oznacza możliwość dalszej sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Ponadto związek niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego proponuje rozciągnąć na kolejne dwa lata obowiązek wypełnienia standardów emisji spalin wyznaczonych na lata 2030 i 2035. Obecne rozporządzenie Unii Europejskiej wymaga od koncernów motoryzacyjnych redukcji CO2 z nowych aut sprzedawanych od 2030 roku o 55 procent w stosunku do początku nowej dekady. A zgodnie propozycją VDA ten wymóg producenci aut musieliby spełnić w latach 2020-2032. I podobnie miałaby się rzecz ze standardem wyznaczonym na 2035 r. czyli 100 procentową lub w razie przyjęcia propozycji VDA, 90 procentową redukcję emisji CO2 koncerny mieliby zrealizować w latach 2035-2037. Takie poluzowanie przepisów Unia Europejska wprowadziła już w tym roku, zezwalając na spełnienie wyznaczonego na 2025 rok wymogu redukcji emisji CO2 z nowych aut w ciągu kolejnych dwóch lat. Innymi słowy, koncern, który w tym roku sprzeda z dużo aut nie spełniających standardu wyznaczonego na ten rok, nie zapłaci za to słonych kar. Ale będzie musiał w kolejnych dwóch latach nadrobić opóźnienie w realizacji wyznaczonego wymogu.
Ulgi dla hybryd z wtyczką.
Kolejną ścieżką ocalenia silnika spalinowego jest propozycja VDA, aby przyznać w realizacji unijnych celów klimatycznych większą rolę samochodom hybrydowym z wtyczką (PHEV). To samochody elektryczno-spalinowe, których akumulatory można dodatkowo doładować podczas postoju, zwiększając zasięg jazdy na samym silniku elektrycznym. „Pojazdy PHEV o dużym zasięgu na silniku elektrycznym powinny zostać uznane za nową kategorię pojazdów. Pewna liczba takich pojazdów powinna być dopuszczona do rejestracji jako pojazdy zeroemisyjne po 2035 roku, niezależnie od stosowanego paliwa” - stwierdza w swoim planie VDA. Związek niemieckich firm motoryzacyjnych nie sprecyzował jednak, ile wynosi „duży zasięg jazdy” na samum silniku elektrycznym, ani ile takich pojazdów należałoby uznać za auta zeroemisyjne, czyli zrównać je z pojazdami o napędzie czysto elektrycznym. Przyjęcie takiej propozycji zwiększyłoby pulę dopuszczonych do sprzedaży w Unii Europejskiej aut z silnikami spalinowymi.
Auta spalinowe na cenzurowanym.
Pierwsza była Norwegia, gdzie już w ubiegłym roku sprzedano więcej aut hybrydowych i elektrycznych od spalinowych. Sprzedaż tych ostatnich ma zostać zakończona do 2025 roku. Norwegia jest jednak wyjątkiem na tle innych państw, ponieważ średni udział elektryków w sprzedaży nowych aut w Europie wynosił w ubiegłym roku 1,5 procent. Holandia początkowo planowała, by wprowadzić zakaz wzorem Norwegii już w 2025 roku, ale ostatecznie przyjęto plan by był to 2030 rok. Od tej daty wszystkie wprowadzane na rynek auta mają być zeroemisyjne. Kraj ten ma zaledwie 2,7 procent udziału samochodów elektrycznych w sprzedaży. W ubiegłym roku także Francja, Irlandia, Wielka Brytania oraz Słowenia oraz ogłosiły, że w latach 2030-2045 wprowadzą restrykcje dla sprzedaży aut spalinowych. Szkocja chce to zrobić wcześniej niż Anglicy i zakaz wprowadzić w 2032 roku. Rząd Słowenii zdecydował, że od roku 2030 w tym kraju możliwa będzie rejestracja tylko samochodów, które emitują poniżej 50 g CO2/km. Dzisiaj taki standard spełniają samochody elektryczne oraz hybrydowe. W tym roku do grupy tej dołączyła Dania, która do 2030 roku zamierza wycofać się ze sprzedaży aut spalinowych, a do 2035 roku - także hybryd. Dania jest pierwszym krajem, który ma plan całkowitej rezygnacji z paliw kopalnych - ma to się stać do 2050 roku. Szwecja ma plan, by transport, który obecnie odpowiada za jedną trzecią krajowych emisji CO2, stał się całkowicie zeroemisyjny do 2045 roku. Rząd wprowadził system zachęt i bonusów, między innymi dla osób, które stawiają w domach punkty ładowania. Szwedzi zdecydowali się też na salomonowe rozwiązanie - zamiast wprowadzać ogólnokrajowy zakaz postanowili oddać decyzje miastom. Od 2020 roku samorządy mają dostać prawo do zakazania wjazdu samochodom nie spełniającym norm emisji Euro 5 lub Euro 6, a dwa lata później - tylko Euro 6. Będą mogły tworzyć strefy dla samochodów elektrycznych, wyposażonych w ogniwa paliwowe czy zasilanie gazem naturalnym. Postawienie na auta elektryczne to nie jest wymysł europejski. Chińczycy do 2030 roku mogą mieć 5 mln aut elektrycznych, a auta spalinowe mają dostać zakaz. Ta decyzja nie została jeszcze potwierdzona. Indie planują w tym samym czasie zrezygnować ze sprzedaży aut z silnikiem spalinowym założyli, że po drogach będzie jeździło 6-7 mln samochodów elektrycznych. Zapowiedź wycofania się ze sprzedaży aut na benzynę i olej napędowy wydał minister energii Izraela. Zakaz rejestracji od 2040 roku aut na benzynę i olej napędowy planuje Kalifornia, dyskutuje o tym też Kostaryka, która już teraz niemal całość energii produkuje z OZE. W Azji plany przestawienia się na transport elektryczny do 2040 roku ogłosił Tajwan i Sri Lanka.
A co z polską?
Planów ograniczania sprzedaży czy importu samochodów nie ma natomiast Polska. Samochody elektryczne stanowią zaledwie 0,2 procent sprzedaży i nic nie wskazuje na to, by szybko to się zmieniło. Pełnomocnik rządu ds. programu Czyste sprecyzował, w najbliższym czasie działania skupiają się między innymi na kontrolach aut. Ministerstwo Infrastruktury odpowiada za nowelizację prawa o ruchu drogowym, która zakłada konieczność dokumentowani jakości spalin przez stacje kontroli pojazdów. Chodzi o ukrócenie wycinania filtrów DPF. Nowela w założeniu ma wejść w życie w tym roku. Rząd nie kwapi się, by wrócić do pomysłu zróżnicowania akcyzy na auta spalinowe, tak by była ona wyższa w przypadku samochodów starszych i z większa pojemnością silnika. Projekt prawa był już gotowy dwa lata temu, ale trafił do zamrażarki. Polska jest zresztą w sytuacji innej niż zachodnie państwa Europy. Emisje z transportu - choć szybko rosną - to nie stanowią jeszcze problemu w świetle pakietu energetyczno-klimatycznego. W latach 2005-2020 roku możemy zwiększać emisje CO2 w sektorze transportu o 14 procent. Dopiero w następnej dekadzie będziemy musieli sprostać redukcjom i to już - według oceny resortu środowiska - będzie bardzo trudne zadanie.
Czy to przyniesie skutek?
Przejście na auta elektryczne nie jest traktowane jako jedyne panaceum na emisje w transporcie. Na świecie po drogach jeździ ponad 4 mln elektrycznych pojazdów pasażerskich, w tym około 400 tysięcy autobusów. Przewiduje się, że roczna sprzedaż samochodów elektrycznych wynosząca obecnie ok. 2 mln sztuk osiągnie 11 mln w 2025 roku i 30 mln w 2030 roku. Połowa tej sprzedaży dokona się w Chinach. Z kolei Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów wskazuje, że auta elektryczne są drogie, infrastruktura do ich ładowania rozwinęła się na dużą skalę tylko w kilku państwach europejskich, a zachęty do zakupu elektryków nie są wystarczające. Najbiedniejsze kraje UE mają najmniejszą sprzedaż tego typu samochodów. Udział elektryków w sprzedaży w latach 2014-17 wzrósł nieznacznie. Jeśli tempo utrzyma się, to w 2025 roku samochody elektryczne będą odpowiadały za niespełna 4 procent rynku. Potrzebne jest więc stosowanie także innych rozwiązań. Eksperci wskazują na konieczność ograniczenia zużycia paliw poprzez postęp w przemyśle motoryzacyjnym. Przykładem mogą bardziej wydaje silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa, zintegrowane rozruszniki/generatory, które wyłączają silniki na czerwonym świetle. Lżejsze materiały, takie jak włókno węglowe, mniejsze ramy pojazdów, cieńsze opony - to poprawi efektywność aut. Na razie trend wśród klientów indywidualnych jest jednak odwrotny - coraz większą popularnością, zarówno wśród aut spalinowych jak i elektrycznych, cieszą się duże i ciężkie SUV-y, o znacznie większym zapotrzebowaniu na paliwa i energię elektryczną.
Źródło: Gazeta Wyborcza, 10 czerwca 2025, https://wysokienapiecie.pl/14252-zakazy-kontrole-kierowcy-przesiada-sie-elektrykow/